Szkoła Podstawowa w Tuchowie
Aktualności

,,Pan Tadeusz’’ w klasie ósmej i nie tylko

            Jedną z lektur obowiązkowych na egzaminie ósmoklasisty jest dzieło Adama Mickiewicza ,,Pan Tadeusz’’. Książka nie jest chętnie czytana przez uczniów, bo jest obszerna, napisana wierszem…

Podczas nauczania zdalnego uczniowie klasy ósmej podjęli trud napisania zadanych prac.

Jak zawsze, zachęcam do lektury wybranych zadań.

 

Temat 1: ,,Pan Tadeusz’’ jako dzieło opisujące  potęgę  i piękno tradycji (rozprawka).

 

Problemem, który będę rozważał w poniższej wypowiedzi, jest tradycja, jej miejsce i rola w ,,Panu Tadeuszu’’ Adama Mickiewicza oraz innym utworze literackim. Należy więc zacząć od wyjaśnienia słowa „tradycja”. W „Słowniku języka polskiego” czytamy, że jest to  «ogół obyczajów, norm, poglądów, zachowań itp. właściwych jakiejś grupie społecznej, przekazywanych z pokolenia na pokolenie; albo też: ciągłość tych obyczajów, norm, poglądów lub zachowań» Znaczy to, że tradycja to coś, co łączy ludzi żyjących w danym czasie, ale też łączy ze sobą pokolenia i teraźniejszość z przeszłością. Czyli buduje tożsamość narodu lub społeczności. Jest jak korzeń drzewa. Daje siłę narodowi i sprawia, że jest on jednością. Mickiewicz w ,,Panu Tadeuszu’’ podkreśla jeszcze to, że tradycja wprowadza ład i porządek w życie społeczeństwa. Sędzia mówi: „Tym to porządkiem domy i narody słyną,

/ Z jego upadkiem domy i narody giną”. Podobną myśl wyraził Coelho, pisząc: „ Tradycja służy zachowaniu porządku świata. Jeśli ją złamiemy- świat się skończy”.

           To właśnie ład i porządek są główną cechą staropolskiej tradycji opisanej w „Panu Tadeuszu”. Zacznę od przedstawienia tematu w oparciu o załączony fragment Księgi I „Gospodarstwo”. Fragment zawiera najpierw opis zakończenia prac polowych przez chłopów w gospodarstwie Sędziego.  Chłopi kończą pracę równo z zachodem słońca, ponieważ zwyczajem gospodarza było respektowanie porządku natury. Druga część fragmentu zawiera obraz powrotu towarzystwa ze spaceru. Szlachta wraca w określonym porządku. Z przodu szły dzieci z opiekunami, potem starszyzna, za nią panny, a za nimi o pół kroku – młodzież męska. Taki szyk dyktuje nie Sędzia, ale przyzwoitość. Dlatego nikt nie dyskutuje o tym, czy taki porządek ma sens. Tradycja w sposób naturalny, niewymuszony wychowuje młode pokolenie.

            Ważnym obyczajem w Soplicowie była grzeczność, czyli kultura osobista, szacunek dla drugiego człowieka, jednak uzależniony od jego zasług i wartości. W mowie o grzeczności Sędzia mówi, że szlachecka grzeczność polega na tym, żeby znać historię osoby, z którą się ma do czynienia, oddać należny szacunek człowiekowi szlachetnemu lub nie splamić swojego honoru  kłanianiem się nikczemnikowi. Obyczaj ten sprawiał, że ludzie byli sobą zainteresowani, znali się i tworzyli wspólnotę pilnującą uczciwego życia. Grzeczność musiała być szczera. Sędzia z dezaprobatą mówi o  udawanej grzeczności. Nazywa ją kupiecką, a nie szlachecką. Tradycja więc dbała o szczerość wśród ludzi. Nie trzeba było się obawiać, że ktoś jest fałszywie miły. Grzeczność to też kulturalne zachowanie się wobec dam, usługiwanie im przy stole, nawet – trochę żartując- wybieranie im mrówek spod sukni. Tadeusz nie mógł  Telimeny zostawić bez ratunku.

Poszanowanie tradycji to w ,,Panu Tadeuszu’’ forma patriotyzmu na czasy pokoju. Patriotami według Mickiewicza są nie tylko ci, którzy  z bronią w ręku biją się o wolność, ale też ci, którzy pielęgnują „korzenie” narodu, troszcząc się o zachowanie dawnych obyczajów. To dlatego w poemacie polskie zwyczaje przeciwstawione są obyczajom zagranicznym, czyli niepolskim. Widać to w sposobie ukazania Telimeny, Hrabiego czy Rejenta na uczcie zaręczynowej. Te postaci są po prostu śmieszne.

Grzybobranie opisane w trzeciej księdze było pewną formą rywalizacji. Sędzia zapowiedział, że kto znajdzie najokazalszego rydza, ten będzie mógł zająć przy stole miejsce obok najpiękniejszej panny. Bądź jeśli dama znalazła, to miała prawo do towarzystwa najładniejszego chłopca. Każda rozrywka musiała mieć jakiś głębszy sens. W grzybobraniu nie chodziło przecież o jedzenie, ale o bycie razem.

Jeszcze inną formą rywalizacji było polowanie, trwające od wschodu do zachodu słońca. Uczestniczyli w nim głównie dorośli mężczyźni  oraz młodzież męska. Choć tej formie męskiej rozrywki chodziło głównie o zwierzynę, to znów sens jest głębszy. Polowanie przygotowywało mężczyzn do walki. Kształtowało charakter, ćwiczyło umiejętności strzeleckie i uczyło dyscypliny wojskowej. Oczywiście było też rozrywką i przyjemnością. Najbardziej pożądanym zwierzęciem był niedźwiedź lub jeleń- czyli upolowanie tzw. grubego zwierza. Dla szlachty atrakcyjne były głównie zwierzęta posiadające kły lub poroże. Po zakończonym wydarzeniu szykowano ucztę przy ognisku, na której podawano staropolski bigos. W „Panu Tadeuszu”  głównym organizatorem i znawcą polowań jest Wojski.

Na koniec chciałbym jeszcze odnieść się do innego utworu, mianowicie do ,,Krzyżaków’’. Na uwagę zasługuje tam zwyczaj nakrywania głowy skazańca przez damę  białą chustą- nałęczką. W powieści na skazanego Zbyszka  Danusia narzuca białą chustę i tym sposobem ratuje go spod rąk kata.

Skazańcy dawniej kończyli swój żywot w miejscu publicznym, na oczach wielu ludzi. Tak samo postąpiono ze Zbyszkiem-prowadząc go na śmierć. W pewnym momencie wśród tłumu usłyszano głosik:  „Mój ci on! Mój ci !” Przed Zbyszkiem pojawiła się Danusia, która okryła go białą szatą. Jednocześnie zaświadczyła o swej dozgonnej miłości do rycerza. Daje nam to obraz z przeszłości, łączy ludzi, ustanawia porządek danego świata.

            Tradycja jest więc po to, by, jak powiedział Marek Aureliusz – „Raz już odczuć, jakiego świata jesteś cząstką”.

,,Pan Tadeusz’’, ,,Krzyżacy’’ i także ,,Zemsta’’ pokazują mi, że jestem cząstką silnego narodu. Jego siłą była niegdyś wierność historii, przodkom, obyczajom, szacunek  dla drugiego człowieka i życie wg praw natury.

 

 

Michał Gawryał, klasa 8 b

 

 

Temat 2: Przełom w duszy Jacka Soplicy symbolem przełomu w narodzie polskim (rozprawka)

 

      Jacek Soplica to główny, choć nie tytułowy, bohater epopei Adama Mickiewicza. Jest to bohater dynamiczny, który zmienia się wraz z biegiem akcji utworu. Jego historię poznajemy z dwóch źródeł. Po raz pierwszy o postaci Jacka Soplicy dowiadujemy się z opowieści Gerwazego-wiernego sługi Horeszków, a pod koniec „Pana Tadeusza” wysłuchujemy „spowiedzi” samego Jacka Soplicy. Te dwie opowieści różnią się od siebie, ale się nie wykluczają.

Pierwsza historia jest niepełna, ponieważ Gerwazy nie mógł znać wszystkich szczegółów życia Jacka, ani znać jego losów po opuszczeniu Litwy. W dodatku Gerwazy nienawidzi tego człowieka, ponieważ zamordował jego pana. Nie może więc być obiektywny. Jednak opowieść księdza Robaka dopełnia obrazu tych niezwykłych losów.

             W mojej pracy postaram się udowodnić, że historia przemiany Jacka Soplicy jest związana z przemianą całego społeczeństwa, a nawet narodu.

Gdy poznajemy młodego Soplicę, jest on typowym polskim szlachcicem. Jest butny, pewny siebie, skłonny do bijatyk, porywczy i niecierpliwy. Jako zaściankowy szlachcic upatruje swojej szansy w możnym opiekunie, jakim jest magnat Horeszko. Gdy zakochuje się w jego córce i chce się oświadczyć, spotyka go wielkie upokorzenie. Zostaje odrzucony i postanawia się zemścić.

Ta zemsta nie przynosi jednak ukojenia, bo Soplica w rodzinnych stronach zyskuje miano zdrajcy i mordercy. Wtedy rozpoczyna się jego droga na dno. Zaczyna pić, zaniedbuje rodzinę. Jednak w pewnym momencie następuje przełom. Postanawia odkupić swoje winy, służąc  Ojczyźnie. Jest emisariuszem i planuje wielkie powstanie na Litwie, które ma wspomóc kampanię Napoleona. Jego plany na koniec niweczy „ostatni zajazd na Litwie”, ale i tak postać Soplicy zostaje zrehabilitowana.

            Patrząc na losy Jacka, widzimy nie tylko jego przemianę, ale i przemianę całego społeczeństwa. Tak jak młody Soplica musiał dojrzeć do roli patrioty, świadomego swojej  roli i posłannictwa, tak też zmienia się polska szlachta. W kolejnych powstaniach narodowowyzwoleńczych widzimy nowe pokolenie Polaków, które ponad osobiste interesy i ambicje przedkłada służbę ojczyźnie.

Według mnie cały XIX wiek jest czasem wielkiej przemiany. Doświadczenie utraty  niepodległości uczy Polaków pokory i wytrwałości. Z kolei represje po przegranych powstaniach hartują i uczą, jak przetrwać w trudnych warunkach i nie utracić nadziei.

            Na pewno nie wszyscy zdali ten wielki egzamin dojrzałości obywatelskiej, ale dla wielu postać stworzona przez Mickiewicza była wzorem i inspiracją. W formie literackiej powraca ona w powieści Henryka Sienkiewicza ”Potop”. Jego bohater-Andrzej Kmicic-to postać wzorowana na Jacku Soplicy i także uwielbiana i naśladowana przez pokolenia młodych Polaków.

            Z kolei po upadku powstania styczniowego pojawia się nowy typ patrioty. Nie jest to ani żołnierz, ani romantyczny bohater, ale pracowity pozytywista, który buduje dobro ojczyzny ciężką i mozolną pracą wśród najbiedniejszych. To też wyraz zmiany społecznej. Jak sądzę, przedstawione przeze mnie argumenty udowodniły tezę, że przemiana Jacka Soplicy jest symbolem przełomu w narodzie polskim.

 

Karol Madej, klasa 8 b

 Temat 3. Byłem w Soplicowie… (opowiadanie twórcze).

Była ponura deszczowa noc. Błyskawice swym blaskiem przeszywały niebo. Odbywałem pielgrzymkę do Matki Bożej świecącej w Ostrej Bramie. Pragnienie i głód dawały mi się we znaki. Potrzebowałem miejsca, gdzie bym się zatrzymał, by nieco odpocząć i zażyć snu.

Nagle moim oczom ukazał się piękny dwór, który swoim majestatycznym wyglądem przewyższał wszystkie, które do tej pory widziałem. Wokół niego rosło mnóstwo drzew. Gdyby nie noc, dostrzegłbym wszystkie odcienie koloru zielonego. Ściany były białe jak chmury na nieboskłonie w słoneczny dzień. Po chwili zobaczyłem mężczyznę. Sprawdzał, czy wszystkie wejścia do posesji są zamknięte.

-Dobry wieczór !-krzyknąłem donośnym głosem.

-A któż to w tych egipskich ciemnościach mnie nawiedza?-zapytał mężczyzna, zbliżając się do mnie.

-Jestem pielgrzymem. W podziękowaniu za wrócone życie i pokonanie choroby idę do Matki Bożej Ostrobramskiej. Czy mógłbym się zatrzymać w tym cudownym dworze, by odpocząć i przeczekać nawałnicę? – zapytałem.

– Drzwi tego domu zawsze były i są otwarte dla strudzonych pielgrzymów. Gość w dom, Bóg w dom – to rzekłszy mężczyzna, otworzył bramę i wpuścił mnie do dworu.

Największe wrażenie wywarły na mnie pięknie przyozdobione ściany. Wisiało na nich wiele portretów polskich bohaterów. Moją uwagę również przykuł stojący w kącie stary zegar kurantowy. Choć był rok 1814 i Rzeczpospolita gasła, to takie obrazy świadczyły o  patriotyzmie domowników. Gospodarz przedstawił mi się i zaprosił na strawę. Pan Wojski, bo tak ów szlachcic się nazywał, opowiadał mi o planowanym na jutro polowaniu. Spytał, czy wziąłbym udział w owym wydarzeniu, na co niedługo się zastanawiając, przystałem. Gospodarz prawił mądrze i z sensem. Był bardzo gościnny i uprzejmy. Miał też olbrzymią wiedzę o polowaniach na wszelką zwierzynę. Patriotyzm i miłość do Ojczyzny stawiał na pierwszym miejscu.

-Ach! Gdyby Polska była rządzona przez takich ludzi, nigdy by nie upadła – rozmyślałem.

Nazajutrz wybraliśmy się na polowanie. Pan Wojski wziął ze sobą dwa świetnie tropiące zwierzynę charty. Postanowiliśmy zapolować na niedźwiadka. Jechaliśmy powoli przez las przy akompaniamencie śpiewu ptaków. Drogę oświetlało nam słońce. Wtem przebiegł zając, przecinając nam drogę. Psy rzuciły się w pogoń za nim, ale niestety był za szybki. Wjeżdżaliśmy w głąb lasu.

-Patrz tam! To niedźwiedź – szepnąłem.

-Rzeczywiście! Musimy zejść z koni i podejść tak blisko, jak tylko się da. Nie może nas zauważyć, bo ucieknie – odparł Wojski.

Podchodziliśmy cicho, krok po kroku. Gdy już byliśmy w odległości około 20 metrów od zwierzęcia, oddaliśmy doń cztery strzały. Niedźwiedź padł, wydając przeraźliwy ryk.

Po zdjęciu skóry i zabraniu najdrogocenniejszego mięsa, udaliśmy się w stronę dworu. Tam kuchmistrze przygotowali wytrawny bigos.

Wojski powiedział, że bramy tego dworu są dla mnie zawsze otwarte i jakbym potrzebował schronienia lub noclegu, on służy pomocą.

Następnego dnia ruszyłem w dalszą wędrówkę.

Nieważne, że w życiu często mamy pod górę i zamiast słońca szaleje burza. Zawsze się znajdzie ktoś taki, kto poda pomocną dłoń i wyciągnie nas z tarapatów. Nic nie dzieje się z przypadku. Nie ma zbiegów okoliczności. Spotkanie Wojskiego było mi pisane.

Nawet, gdy jest nam źle i nie umiemy odnaleźć właściwej ścieżki na rozdrożach swojego życia, wiedzmy, że zawsze znajdzie się człowiek, który pomoże pokonać przeciwności losu.

Szymon Koncewicz, klasa 8 b

 

Temat 4: Napisz opowiadanie, w którym opiszesz dalszy ciąg historii miłosnej Wacława i Klary. Odwołaj się do znajomości całej lektury. Zastosuj elementy opisu przeżyć wewnętrznych. Twoja praca powinna liczyć co najmniej 200 słów.

 

Cześnik i Rejent wreszcie się pogodzili, a Wacław i Klara rozpoczęli  szczęśliwe życie. Nie obywało się jednak bez drobnych sprzeczek między Raptusiewiczem i Milczkiem, którzy wciąż wracali do starych nawyków i dokuczali sobie nawzajem. Także i Podstolina intrygowała, bo nie chciała pogodzić się z utratą Wacława i nawet 100 tysięcy nie otarło jej łez.  Atmosfera w zamku bywała napięta.

Pewnego dnia młodzi małżonkowie postanowili wydać ucztę na cześć swych opiekunów i skłonić ich, żeby  wszyscy zamieszkali w jednej połowie domu.  Nikt jednak nie spodziewał się tego, co miało się wydarzyć…

            Tego dnia Klara była cała w skowronkach, czuła się wspaniale. Nareszcie miały spełnić się jej marzenia o prawdziwym życiu we dwoje z Wacławem.  Nuciła pod nosem jakąś wesołą piosenkę, czekając na biesiadę. W przygotowaniach miała jej pomóc  Podstolina. Po południu Klara weszła do swojej komnaty, aby się ubrać, jednak wtedy podła pomocnica zamknęła na klucz drzwi. Następnie wskoczyła w suknię Klary i zaczęła się stroić na przyjęcie.

            Nadeszła godzina uczty, wszyscy  czekali na młodą żonę Milczka. Wtem otwarły się drzwi. Do sali weszła Hanna Czepiersińska w  pięknej sukni o kroju literki A, ozdobionej koronką i kryształami.  Zdumiony Wacław zapytał:

-Gdzie jest Klara?

– Uciekła mój drogi Wacławie ze swoim kochankiem, już jej nigdy nie zobaczysz – krzyknęła Podstolina. – Nie pytaj więc już o nic. Weź rozwód i ożeń się ze mną.

            Powstało wielkie zamieszanie. Wacław padł na posadzkę jak rażony gromem. Cześnik chwycił panią Barską i wybiegł z sali, Rejent zaś złożył ręce do modlitwy i mruknął: „Niech się dzieje wola Nieba…”  Podstolina natomiast rzuciła się ratować ukochanego.

            Tylko  Papkin, który zaczął coś podejrzewać, wyślizgnął się z pomieszczenia i skierował  w stronę komnaty należącej do Klary. Gdy był blisko pomieszczenia, usłyszał wrzask dziewczyny:

-Ratunku! Zamknęła mnie!

– Ruszam na pomoc – odpowiedział Papkin.

Szlachcic wyważył drzwi. Po chwili razem wbiegli do jadalni, gdzie zobaczyli, jak Hanna usiłuje ocucić nieprzytomnego Wacława. Wtedy Klara krzyknęła:

– Stać! Koniec! Mój ci on!…

– Ale ty…. – nie zdążyła dokończyć  była żona Podstolego, bo Klara odepchnęła ją i upadła na kolana przy młodym Milczku, który zaczynał odzyskiwać przytomność.

            Gdy zamieszanie ustało, dziewczyna opowiedziała całą historię. Wacław kazał oszustce opuścić zamek. Cześnik i Rejent również zrozumieli, że powinni zostawić  małżonków samych. Bez słowa sprzeciwu zamieszkali w części należącej do Milczka (za co Wacław płacił ojcu co miesiąc niezłą sumę). Ale i tak codziennie, przez dziurę w murze, przychodzili do Klary i Wacława na obiad. Natomiast Papkin wreszcie mógł się poczuć jak „lew Północy”, chodził w chwale obrońcy i wybawiciela młodych kobiet.

            Od tej pory już nic nie zakłócało szczęścia Klary i Wacława. Rodziły im się kolejne dzieci…

Aleksander Szeląg, klasa 7 b

 

zebrała Renata Gąsior

%d