Szkoła Podstawowa w Tuchowie
Aktualności

SP -> ,,Co kto może wymyślić?’’. Sukces literacki naszych uczennic.

 

13 maja 2016 roku okazał się bardzo szczęśliwym dniem dla uczennic Zespołu Szkół w Tuchowie.

Zostały ogłoszone wyniki XII Małopolskiego Konkursu Literackiego ,,Co kto może wymyślić?’’ zorganizowanego przez Szkołę Podstawową nr 101 im. Hansa Christiana Andersena w Krakowie pod patronatem Konsula Honorowego Królestwa Danii Janusza Kahla, Prezydenta Miasta Krakowa Jacka Majchrowskiego, Przewodniczącego Rady Miasta Krakowa Bogusława Kośmidera, Małopolskiego Kuratora Oświaty Barbary Nowak.

Julia Grzenia z klasy VI a została laureatem i zdobyła nagrodę I stopnia. Nagrodę II stopnia i tytuł laureata otrzymała też Agata Świderska z klasy VI b.

Na konkurs wpłynęło 320 prac literackich. Objętość pracy nie mogła przekroczyć 3 stron maszynopisu. Ze szkoły można było wysłać 3 prace. Stąd moja ogromna radość.

Tegoroczne motto konkursu brzmiało: Hans Christian Andersen w baśni ,,Co kto może wymyślić’’ napisał: Wokół nas jest pod dostatkiem tematów do pisania i opowiadania, o ile się umie opowiadać. Możesz czerpać z chwastów rosnących na ziemi, z płynącej i stojącej wody, ale musisz wiedzieć, jak pochwycić promień słoneczny’’.

Uroczyste podsumowanie konkursu odbędzie się 3 czerwca 2016 roku w Sali Fontany Muzeum Historycznego Miasta Krakowa.

Renata Gąsior

 

 

 Afrach

 

Afrach… Może to księżniczka? Dziewczynka mieszkająca w wielkim domu, pałacu? A może jej historia przypomina baśń o Kopciuszku? Nie to zupełnie inna historia..

Za siedmioma górami, za siedmioma morzami… A może wcale nie. To działo się blisko! I nie tak dawno! Zwykła dziewczynka- Afrach, ośmiolatka, mieszkająca w Syrii. No właśnie… Jak wiadomo w Syrii życie nie jest bajką. Tam nigdy nie ma się pewności, że jest się bezpiecznym. Wielkie, latające, mrożące krew w żyłach potwory zrzucające śmiertelne ładunki, mogły się pojawić w każdej chwili i zebrać śmiertelny plon. Rozklekotane auta, autobusy jeździły wąskimi uliczkami. Budynki poniszczone, niektóre nie nadające się do mieszkania, ciasno ułożone nie dodawały temu miejscu miłej atmosfery…

Afrach mieszkała w jednym z domków przy ruchliwej ulicy. Nie była świadoma niebezpieczeństwa. Pytała mamę, dlaczego muszą być ostrożni, słyszała: ,,Dowiesz się w przyszłości…”. ,,To nic takiego”. Albo mama udawała, że jej nie słyszy…

Imię Afrach oznaczało szczęście. Do szkoły jeździła brudnym, śmierdzącym autobusem. Jednak pewnego dnia stało się nieszczęście.

– Szkoła została zbombardowana!-  do domu wbiegł zdyszany brat Afrach – I szykowane są kolejne zamachy!

Dziewczynka zaczęła się zastanawiać. Zbombardowana? Zamachy? Spojrzała pytająco na mamę. Lecz matka natychmiast jak oparzona odwróciła się, nie patrząc na córkę.

– Dosyć tego!- krzyknęła- Codziennie żyję w strachu… – spojrzała na Afrach- Kochanie, wyjdź  stąd na chwilę – dodała. Afrach posłusznie wyszła. Była jednak ciekawskim dzieckiem i zaczęła podsłuchiwać rozmowę rodziców:

– Musimy coś zrobić!-  ton głosu mamy był strasznie poważny. Afrach nigdy nie słyszała u mamy takiego tonu – Musimy uciekać!

Afrach zamarła. Uciekać ?! Przed czym?

– Ale to głupie! Gdzie się zatrzymamy?- ojciec Afrach włączył się do rozmowy.

W tym momencie mama wyciągnęła małą karteczkę, którą trzymała w kieszeni i rozłożyła ją na stole –  chciałabym uciec  najlepiej do Niemiec, ale może być też Austria, Grecja, Hiszpania, Polska…

– Do Europy?!- ojciec Afrach wydawał się być zszokowany – Oszalałaś?!

Mama się zdenerwowała. Krzyknęła:

– Chcesz, aby zabito nasze dzieci?! A jak zabiją nas, to kto się zajmie dziećmi! –  Nie mogła wytrzymać. Chodziła w kółko naokoło stołu, a jej żółte sari to opadało, to wznosiło się…

– No dobrze…- ostrożnie odparł jej mąż – Może masz rację. Tak właściwie to też o tym myślałem, lecz w Europie… nie jesteśmy mile widziani…

– Zrobimy wszystko, abyśmy się stąd wydostali –  mama położyła swoją dłoń na ramieniu swego męża – znasz jakiegoś człowieka, który się zajmuje przewozem ludzi do Europy?…

Afrach nie wytrzymała, poszła do swojego pokoju. Gdzie oni jadą, dlaczego, jaka Europa? Co ma ich zabić? Dziewczynka padła na łóżko i zapłakała.

***

W mieście było coraz gorzej. Co chwila słyszano o nowym zamachu. Rodzina Afrach znalazła człowieka, który przygotowywał pontony. Wydali wszystkie swoje oszczędności, aby tylko móc wejść na ponton i odpłynąć od tej potwornej wojny. Wyjechali ze swego rodzinnego miasta. Wzięli najpotrzebniejsze rzeczy i udali się do umówionego miejsca. Afrach miała wrażenie, że wszystko dzieje się jak w bajkach. Zły świat, czarownicy na latających ,,smokach buchających ogniem”, dobry człowiek dający ratunek za cały skarbiec złota. A tam w oddali piękna kraina z dobrymi ludźmi, bez konfliktów, problemów. Afrach miała bujną wyobraźnię. Spojrzała w niebo i zauważyła pięknego ptaka. Ptaka o czerwonych skrzydłach i złotym dziobie. Miał on żółty ogon i zielone oczka. Przetarła oczy ze zdumienia. Wydawał jej się ten ptak magicznym. Gdy dotarli do brzegu, Afrach poczuła podekscytowanie, strach…  Nie wiedziała, co ją czeka. Nie byli jedynymi uciekającymi. Przy maluteńkim pontonie stała duża grupka. Byli tam ludzie starsi, dzieci z rodzicami. Gdy Dżawad (właściciel pontonu) oznajmił, że można wsiadać, ludzie zaczęli się pchać. Każdy chciał wejść jako pierwszy. Powstało zamieszanie. Dżawad wszystkich porozmieszczał. Rozdał kamizelki. A gdy wszystko było gotowe, pchnął ponton i Afrach wraz z rodziną odpłynęła. Dziewczynka patrzyła na oddalający się ląd. Spojrzała na plażę. Dżawad jakby się rozpłynął. Wcześniej też rozglądał się niepewnie… Rodzina Afrach wyglądała na zdenerwowaną.

Po kilku godzinach podróży pontonem dziewczynka zrobiła się bardzo zmęczona. Zasnęła…

***

Dawno, dawno temu, za siedmioma morzami, za siedmioma górami mieszkała księżniczka Lamis. Była ona piękna jak najpiękniejsze lilie, dobra i mądra. Nosiła piękne czerwono-złote sari. Miała ogromną ilość złotej biżuterii. Wyróżniała się długimi, gęstymi włosami i iście zielonymi oczami oraz maluteńkimi różowymi usteczkami. Była ona władczynią miasta Arabis. Szczęśliwi ludzie żyli w pokoju. Miasto błyszczało od złota i srebra, jednakże nikt nie był tam skąpy. Każdy dzielił się swoim dobytkiem. Przed każdym domem roztaczał się piękny ogród pełen kwiatów, krzewów i drzew owocowych. Fontanny tryskały wodą, a słońce świeciło bardzo mocno. Jednak pewnego dnia wszystko się zmieniło…

Trzej źli czarnoksiężnicy zazdrościli Lamis kochającego ludu. Zapragnęli zniszczyć ją i wszystko, co kocha. Wsiedli na swoje zaczarowane smoki i ruszyli w stronę miasta. Smoki były szare. Każdy z nich wyglądał tak samo groźnie. Miały czerwone, niemiłe oczy, wielkie paszcze, buchające ognistymi pociskami. Latały bardzo szybko i zwinnie.

Księżniczka nie zdawała sobie sprawy z nadciągającego niebezpieczeństwa. Bawiła się właśnie z dziećmi przy fontannie, gdy niespodziewanie niebo zakryły trzy wielkie cienie. Na miasto zaczęły spadać pociski. Ludzie zaczęli uciekać. Wśród ludzi była zwyczajna dziewczynka o imieniu Afrach. Lamis próbowała zapanować nad niebezpieczeństwem. Biegała, uspokajając wszystkich naokoło. Na ziemię spadało coraz więcej pocisków, jednak nie były one zrzucane na domy i miasto. Tam, gdzie spadał pocisk, pojawiał się ognisty słup. Czarnoksiężnicy rozrzucali je naokoło miasta, tak że powstał krąg, okalający miasto. Podobny krąg powstał naokoło księżniczki. Utworzył on tornado, które wciągnęło Lamis. Frunęła ona do czarnoksiężników. Próbowała się wydostać. Szamotała się i miotała się. Jednak była bezsilna w walce z potężnymi mocami magów. Gdy magiczne płomienie opadły, oczom mieszkańców ukazał się przeraźliwy widok: ich władczyni siedziała uwięziona w klatce, zamieniona w ptaka. Dzieci zaczęły płakać. Afrach próbowała pomóc księżniczce, jednak była za niska, za słaba. Miała ona wielkie serce i narażając życie, zaczęła rzucać kamieniami w smoki. Zaczęły one buchać parą i z wielkim hukiem wylądowały na ziemi, tuż przy Afrach. Wszystko się zatrzęsło…

***

Afrach obudziła się i z przerażeniem zobaczyła, że ponton zaczął niebezpiecznie się przechylać. Nabierał wody! Ludzie panikowali i krzyczeli. Zaczęli pośpiesznie nabierać wodę w naczynia i ją wylewać. Wszyscy zabrali się do pracy. Gdy niebezpieczeństwo zostało zażegnane, wszyscy odetchnęli z ulgą. Afrach dopiero wtedy miała czas na przemyślenie swego snu. Czy to był sen? Zaczęła sobie coś przypominać. Ptak widziany na brzegu! Wyglądał identycznie jak we śnie …

– Mamo! Widziałam magicznego ptaka!- dziewczynka odezwała się do mamy.

– Córeczko! Ciszej! Nie opowiadaj głupot!- mama spojrzała na Afrach karcąco.

Dziewczynka zaczęła układać wszystko, co zapamiętała ze swego snu. Biedna księżniczka! Biedni ludzie! Co będzie z królestwem Arabis…Zapragnęła znowu zasnąć i pomóc księżniczce. Afrach bezskutecznie wypatrywała na niebie magicznego ptaka. To też jej się nie udało.

A gdy w końcu udało jej się zasnąć…

***

Smoki buchały śmierdzącym dymem w twarz Afrach. Dziewczynka miała ochotę zapaść się pod ziemie. Jeden z czarnoksiężników zsiadł ze smoka i zaczął zbliżać się do Afrach. Machnął ku niej różdżką i ją również zamienił w ptaka. Jej skrzydła były niebieskie i różowe. Ogon miała fioletowy. W tym momencie dziewczynkę porwała magiczna wróżka. Gdy zatrzymały się, znajdowały się w dziwnym pomieszczeniu. Jakby w kwiecie czerwonego tulipana. Z tą różnicą, że były w nim okrągłe okna, wykończone złotymi elementami. Znajdowały się białe meble i wielkie lustro. Wróżka miała na sobie żółtą spódniczkę, bluzkę w tym samym kolorze i opaskę na krótkich rudych włosach. Fioletowe skrzydła dopełniały obrazu tej niezwykłej postaci. Twarz miała pogodną. Od razu widać było, że wróżka jest przyjaźnie nastawiona.

– Nie bój się!- rzekła łagodnie- jestem przyjaciółką Lamis!

– Nie boję się ciebie. Lecz boję się o księżniczkę… i o moją postać… Co się ze mną stało?

– Nie martw się! Pomogę wam. Oto pierścień, który przywróci ci dawną postać i da inne moce, które pomogą tobie pokonać złych magów. Nie mam czasu wszystkiego opowiadać. Po prostu uwierz w siebie!

– Ja nie dam rady! Idź ze mną!

– Uwierz w siebie!

Wróżka zniknęła. Afrach zaczęła panikować. Z powrotem znalazła się w mieście. Nawet nie zauważyła, że wróżka dała jej pierścień, złoty, z czerwonym lśniącym oczkiem. Gdy go założyła, z powrotem stała się dziewczynką. Zauważyła, że w mieście dzieją się dziwne rzeczy. Ludzie chodzili markotni. Na ich twarzach malował się smutek. Dowiedziała się od przechodnia, gdzie przetrzymują władczynię i jak najszybciej wyruszyła w drogę. Lamis została uwięziona w zamku trzech złych magów, w srebrnej klatce. Teraz oni panowali w królestwie. Gdy Afrach dotarła do wieży, pchnęła żelazne drzwi i znalazła się w sali tronowej. Zamek był ponury i ciemny. Czarodzieje zezłościli się na jej widok. Jeden już miał chwycić za różdżkę, gdy gromko się roześmiał. Roześmiał się na widok Afrach, która chwyciła pierścień i trzymając go w ręce, skinęła nim na nich. Dziewczynka zaczęła się zastanawiać, jak go użyć. Strasznie się bała. Nie wierzyła, że jej się uda.

– Uwierz w siebie!- wykrakała Lamis uwięziona w klatce – Dasz radę!

Pomyślała jednak o biednych ludziach, o Lamis i królestwie. Uwierzyła w siebie!

W tym momencie magowie zaczęli przeraźliwie krzyczeć i znikać. Lamis przeobraziła się w człowieka, a zamek rozjaśniał! Udało jej się. Zło zostało pokonane! Wszyscy w krainie Arabis żyli już długo i szczęśliwie, a żadne smoki i żadni magowie nie zakłócali im spokoju…

-Afrach! Afrach- wołała księżniczka…

***

Tak naprawdę to wołała jej mama. Dopływali do brzegu! Gdy już do końca się zbudziła, ujrzała ludzi czekających na lądzie. Po krótkiej chwili ci ludzie zaczęli podchodzić do nich i pomagać im wysiąść. Wszyscy byli szczęśliwi! Co spotkało Afrach dalej? Trochę się rozczarowała… Myślała, że to koniec wędrówki, a to dopiero był początek. Przeżyła odrzucenie Europejczyków, musiała rozstać się z rodziną… Nie tak to sobie wyobrażała… Ta jej  ,,wymarzona kraina jak z bajki” nie była taka miła.

***

Takich marzycielskich Afrach jest na świecie sporo. Wiele z nich przetrwało, wiele z nich nie…

Jednak zawsze, ale to zawsze wszystkie z nich powtarzały sobie:,, Dam radę! Uwierzę w siebie”.

Czasem na niebie przy obozach dla uchodźców można ujrzeć pięknego ptaka. Ptaka o czerwonych skrzydłach, złotym dziobie, żółtym ogonie, z zielonymi oczkami….

 

Julia Grzenia, kl. VI a

 

%d